Zdrowie

Sklep z bongo – mity i fakty

Sklep z bongo a nakłanianie młodzieży do narkotyków. Skąd pomysł na taką dygresję? Otóż nie dłużej jak dwa dni temu byłem świadkiem rozmowy dwóch pań w sklepie. Rozmowa z początku nie przykuwała mojej uwagi jednak po pewnym czasu sprowadzała się na coraz ciekawsze tory. Każdy z nas lubi posłuchać o tym, jakiego to ma złego sąsiada i tak dalej. W pewnym momencie jedna z pań rzuciła temat narkotyków, na co druga zauważyła, że może to być efekt tych sklepów, co po otwierali w okolicy. Oczywiście urocza pani miała na myśli sklep z bongo otwarty z miesiąc temu w naszej okolicy.

Pewnie nigdy nie rozwinąłbym tego tematu, ale skoro mam okazję przelać moją frustrację na nośnik, a tym bardziej możliwe, że ktoś podzieli moje odczucie to tym bardziej jestem skłonny się nimi podzielić. Tak, więc zacznijmy od takiej zgrubnej analizy. Panie w sklepie zaczynają rozmawiać o zażywaniu przez młodzież narkotyków. Wydaje mi się, że panie w sklepie, które większość informacji czerpią z poczty pantoflowej i dziennika oglądanego, co dziennie wieczorem nie posiadają zbyt bogatej wiedzy na temat, co w społeczeństwie piszczy. Tym bardziej jestem przekonany, że nie wiedzą jak duży problem z narkotykami mają inne kraje. Przejdźmy dalej, głównym obiektem ocenianym przez klientki sklepu jest młodzież. Czy ktoś potrafi wytłumaczyć mi, czemu kiedy rozmowa sprowadza się do narkotyków zawsze w najgorszym świetle stawia się młodzież? Oczywiście w każdej historii jest ułamek prawdy, jednak nie tylko ludzie młodzi sięgają po narkotyki. Takie postrzeganie zawdzięczamy policyjnym statystykom i mediom, które jak tylko znajdą torebeczkę po marihuanie to od razu robią wielką aferę.

Tymczasem nie mówi się nic o problemach, z jakimi borykają się osoby w wieku średnim, które niejednokrotnie zażywają więcej narkotyków wszelkiej maści z tą różnicą, że są dużo dyskretniejsze a niżeli młodzież. Chciałbym też zaznaczyć, że nie mam tu na celu wybielanie jakiejkolwiek grupy wiekowej, chcę po prostu pokazać jak głupio i prostolinijnie, niczym koń z klapkami na oczach, myśli duża część społeczeństwa. Przejdźmy dalej, efekt tych sklepów, co otworzyli. Ja wiem, że w każdej historii jest ziarno prawdy, ale na litość boską sklep z bongo przyczyną narkomanii? Czy tylko dla mnie brzmi to śmiesznie? Spróbujmy sobie wyobrazić, że ktoś otwiera sklep ze zdrową żywnością to czy od razu oskarżamy go o weganizm albo ktoś, kto otwiera sklep zielarski to czy od razu musi być znachorem czy druidem?

Oczywiście nie i żaden sklep z bongo nigdy nie miał wpływu na rozszerzanie się narkomanii wśród młodzieży. W końcu bletki do palenia marihuany można kupić w niejednym sklepie spożywczym a igły i strzykawki w każdej aptece. Jak już przy omawianym sklepie jesteśmy to chciałbym zaznaczyć, że sklepy z bongo zazwyczaj oferują jedynie fajki wodne, melasy, olejki, węgielki. Bongo to taka fajna wodna zazwyczaj używana do palenia marihuany jednak jest to tak stereotypowe myślenie, że nikt naprawdę nie wie, iż bongo było używane do palenia szałwii wieszczej i tytoniu przez starszyzny plemion zamieszkujących tereny dzisiejszej Rosji około 2400 lat temu.

Popkultura zrobiła swoje, kult marihuany stał się popularny i efektem tego jest, że skoro hipisi przy ogniskach palili z bonga to i narkomani muszą palić z bonga, a bongo to źródło wszelkiego zła na świecie i nasienie szatana. Zdecydowanie myślenie w ten sposób można postawić na równi z teoriami o płaskiej ziemi i tego typu teoriami spiskowymi. Sklep z bongo źródłem narkomanii wśród młodzieży, to brzmi jak naprawdę słaby żart. Jeżeli już wkroczyłem na temat narkomanii to uważam, że warto odnieść się do dwóch dygresji. Po pierwsze narkomanem dla jednych jest osoba uzależniona od narkotyków, a dla innych to osoba, która raz na jakiś czas zapali skręta. Druga dygresja dotyczy słowa „narkotyk”, mianowicie określenie jakieś substancji, jako narkotyk to jedynie sposób, w jaki jest owa substancja postrzegana przez prawo. Dla jednych narkotykiem jest marihuana a dla innych jest ona lekiem. Dla nas narkotykiem jest kokaina, natomiast dla wielu indiańskich plemion kokaina jest nieodzownym elementem ich kultury. Dlatego mówiąc o problemie narkomanii musimy rozdzielić czy problemem są substancje czy złe ich zażywanie i wykorzystanie. Aby nie być gołosłownym specjalnie przed napisaniem tego artykułu pogrzebałem w internecie w poszukiwaniu badań społecznych. Dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy. Mianowicie zażywanie narkotyków wśród młodzieży znacząco spada już od 2005 roku, największy wzrost sięgania po zakazane miał miejsce od połowy lat 90 do końca XX wieku. Drugą ciekawostką jest fakt, że w badaniach pojawia się pewna nieścisłość, ponieważ młode grupy ludzi badane są bardziej dokładnie niż te starsze. Bada się młodzież w wieku 15-18 lat, 19-24 lat i dopiero w górę w bardzo dużych przedziałach. Według mnie takie badania nie są do końca wiarygodne. Z badaniami czy nie sklep z bongo nigdy nie miał i nie ma wpływu na rozwój narkomanii.